poniedziałek, 25 kwietnia 2016

LIX - Wiosenne Spotkanie Blogerek w Rzeszowie

      

       Muszę się pochwalić, że niedawno byłam na wydarzeniu, które tkwiło w moich planach blogowych. Mianowicie - pierwszy raz wzięłam udział i pierwszy raz zorganizowałam spotkanie blogerek (wspólnie z Asią z bloga joannaa-lifestyle.blogspot.com).



Mimo że odbierałam to bardziej jako niezwykłe wyzwanie to był wręcz przeciwnie naprawdę niezwykły dzień, niezwykły czas, niezwykłe doświadczenie.




Przebywanie z ludźmi, którzy mają podobne zainteresowania, pasje - wpływa tak pozytywnie. Nawet nie spodziewałam się ile da mi ten dzień (i nie mówię tutaj o tych wszystkich wspaniałych upominkach!).






Wiosenne Spotkanie Blogerek w Rzeszowie odbyło się w restauracji La Sueva.
Zebrała się tam cała nasza ekipa, czyli: 
 

                                                              1. Kornelia z Zakątek Rudej
2. Kornelia z Dziewczyna z Jasła
3. Kasia z Kolorowe Maliny
4. Gabi z Cosmetic Addiction
5. Asia z Encepencce
6. Paulina z Becoming Beautiful
7. Magda z Rainbow above me
8. Kasia z Pytu Pytu
9. Karolina z Nicenailsbykarola
10. Ania z Goldshinebeauty



             I jak to bywa: wszystko, co dobre - szybko się kończy. Tak samo ten czas, w tak miłym towarzystwie i miejscu, zleciał mi zdecydowanie za szybko. Ale mam nadzieję, że tego typu przygody dopiero się rozpoczęły! :) 

poniedziałek, 18 kwietnia 2016

LVIII









biżuteria - katherine / bluzka - new yorker / kurtka - sh (new look) / spódnica - sh (atmosphere) / buty - house / torebka - sh

niedziela, 10 kwietnia 2016

LVII - Otchłań fotograficzna


Bolesław Leśmian Otchłań
Kiedy wnoszę do lasu znój mego żywota I twarz tak niepodobną do tego, co leśne, Widzę otchłań, co skomląc w gęstwinie się miota I rozrania o sęki swe żale bezkreśne.
Rozedrgana zielonym, pełnym rosy płaczem, I cierpi, że nie może na ziemię paść krzyżem. Przerażona niebiosów ułudnym pobliżem, Kona z męki i tęskni nie wiadomo za czem,
I zamieszkać na chwilę, i w ciszę się wdrożyć. I nie wie, do jakiego snu ma się ułożyć, I szuka, węsząc bólem, parowu lub jaru, Aby go dopasować do swego bezmiaru,
I oczy, które we mnie przez mętne szkła rosy Czuję rozpacz jej nagą, czuję głód jej bosy, Jej bezdomność, gałęzi owianą szelestem, Widzą kogoś innego niż ten, który jestem.

               Najlepiej czuję się, gdy tworzę takie ujęcia. Tworzę - bo wtedy raczej śmiało można nazwać to tworzeniem. Nie są one zwykłymi zdjęciami. Dla mnie one mają własną duszę. Mają one dla mnie jakiś sens, cel, przekaz, klimat. To zatrzymanie momentu, myśli, uchwycenie własnego spojrzenia na otoczenie, a szczególnie dopisanie historii do przestrzeni. Właśnie to, przez co pokochałam fotografię.





Tak bardzo doładowują mnie pod wieloma względami takie sesje, dzięki którym spoglądam na miejsce dookoła mnie w zupełnie inny sposób. Gdy patrząc, odczuwam mocniej każdy detal. Gdy udziela mi się tak mocno kreowany klimat. Gdy doceniam, podziwiam, chłonę każdy otaczający mnie element.
Gdy nie czuję się zupełnie sobą. Wchodzę w rolę. Brzmi jak paranoja. Może. Ale to moja paranoja.
Z którą nie walczę, wręcz przeciwnie poddaję się jej, poszukuję jej, potrzebuję jej.









Niekoniecznie chodzi już o efekt końcowy. A generalnie bardziej mi się rozchodzi o przebieg całego procesu tworzenia TAKICH fotografii. Dlatego spotkania z ludźmi jak Karolina są po prostu - magiczne.
(I to słowo nie jest tu przypadkowe, bo nie znam innego, bardziej pasującego jak to.) Czysta magia.
Ona czaruje. Aparat to jej różdżka. Dodatkowo - rozumie. Mnie rozumie i rozumie to, co robi - robimy.
Nie przy każdym mogę i umiem się tak otworzyć pod tym względem. Daje mi komfort bycia "sobą" w kwestii "artystycznej". A raz na jakiś czas potrzebuję się tak "wyżyć artystycznie". I nie wiem czy ktokolwiek to zrozumie, ale... wierzcie mi, takie momenty są najzwyczajniej nie do opisania.





Może dla Ciebie to tylko zdjęcie. Dla mnie uchwycenie miliona myśli w jednym obrazku. Dla mnie jakaś historia. Dla mnie... coś znacznie więcej. 
Może dla Ciebie to powierzchowność, że posiadam ich właśnie tyle. Dla mnie, to nie kwestia "ładnie wyszłam". Dla mnie to coś znacznieznacznie innego. Nawet pewnie nie masz pojęcia. Bo ja sama próbując nazwać te emocje - nie znajduję odpowiedniej definicji.
Skoro już tak... 





Uczucie, kiedy oglądam zdjęcia... Te nieco inne niż tu zamieszczam. - I zmartwychwstaję. To taki mój wehikuł czasu. Pauza życiowa. Teleporter. Cofam się w czasie. Przenoszę się gdzieś indziej. Teleportuję w tamte czasy, w tamto miejsce, w tamten moment. I pamiętam go w każdym calu i detalu.  





 

Mam miliony (nie przesadzam) fotografii. (I nie mówię tu, o tych "blogowo-modowych".) W większości bezsensownych. Bezsensownych z perspektywy kogoś, kto nie jest mną. Dla mnie naprawdę każde zatrzymane ujęcie nie jest tylko ujęciem graficznym, widocznym. Nawet te zrobione aparatem z telefonu z 1,3mpx, nawet te, które nie przedstawiają zupełnie niczego konkretnego, nie to zdjęcie z moją osobą - jest ujęciem mnie. Tego, co widziałam, co zarejestrowałam.
Lubię zamrażać miejsca. Lubię rejestrować chwile. Lubię kolekcjonować chwile. 







 

Mam lęk, że zapomnę o czymś. Konkretniej - o czymś, co przeżyłam. Jaka byłam. Jak się czułam. Jak się zmieniłam... Dlatego kolekcjonuję wydarzenia, wspomnienia. A te wydarzenia zapisuję. Zamykam. Szczelnie. Na przeróżne sposoby w przeróżnej formie.
Właśnie sobie uświadomiłam, że pewnie powiem jak 99% pasjonatów lub "pasjonatów", ale... te wszystkie "głupie" ujęcia dla mnie - to ja. Tworzą moją historię. Czyli mnie. 


fot. Karolina Zając <3


Copyright © 2014 Justlyjass

Distributed By Blogger Templates | Designed By Darmowe dodatki na blogi