Włosy są niezmienną częścią naszej
codziennej garderoby. Dlatego tak ważne
jest, abyśmy byli zadowoleni z ich prezentacji.
1. Kolor.
Ja od dawna borykałam się z problemem tego typu. Obstawiam, że większość kobiet
z jasnym owłosieniem mnie zrozumie. Mianowicie – z wiekiem blond to już nie ten
sam blond, jak u 5letniej dziewczynki. Mózg coraz bardziej walczy i stawałam
się po prostu ciemniejszą blondynką. :D Za wszelką cenę chciałam tego uniknąć.
(Przecież cóż innego tłumaczyłoby wtedy moją głupotę.) Lecz bez farb,
utleniaczy, itp.
- Więc wypróbowałam powszechnie znany i stosowany sposób – cytrynę. I w tym miejscu popełniłam gigantyczny błąd. Kierowała mną moja niecierpliwość… Nakładałam te cytryny w nadmiernych ilościach, używałam jak odżywki bez spłukiwania i zdecydowanie „przedawkowałam”. Pozbyłam się w ten sposób połowy ciężaru z mojej głowy (czyt. jakby wyłysiałam). W końcu zapomniałam, że cytryna to też kwas. Ale swoją rolę ta kuracja spełniła, bo owszem – „wybieliło” to chwilowo włosy w naturalny sposób. Jednak jakim kosztem.
- Ostatnimi czasy ludzie w moim otoczeniu zaczęli bawić się kolorami. Tym sposobem polecono mi „reflex Blond rozjaśniacz w sprey’u” z Joanny. Normalnie nazwa odstraszyłaby mnie automatycznie, ponieważ słowo „rozjaśniacz” kojarzyło mi się z utlenianiem, a tego przecież chciałam dożywotnio uniknąć. Ale obserwując, jak to mniej więcej działa na innych – przekonałam się. Chociaż widząc napis na pudełku „TRWAŁE” aż słabo mi się robiło. Tymczasem moje obawy były absolutnie niepotrzebne. Środek oddziałuje w miarę powoli, bez szoków. Obecnie przystanęłam na 3 kuracjach, chociaż na opakowaniu doradzają zrobić 4/5. Ale myślę, że to w zależności od potrzeb danej osoby. Dlatego to już jest w tym dobre. Sposób nakładania niby wygodny, ale jednak trochę nie do końca. Sprey to sprey. Łatwo, prosto, szybko, unikając bałaganu, ale z równomiernością rozprowadzenia może być drobny problem. Moje paniczne obawy dotyczyły też opcji, że przez ten zabieg zniszczą mi się włosy. I te również były niesłuszne, ponieważ jak dotąd nie zaobserwowałam, aby coś w ich kondycji uległo negatywnej zmianie.
2. Struktura.
Szczerze mówiąc, zanadto nigdy o to nie dbałam tak, jak powinnam. Jeśli odżywki
to kupowane na chybił trafił. Dodatkowo marzenie, które polegało na tym, aby
ich długość osiągnęła jakieś większe apogeum niż obecnie… To sprawiało, że
fryzjera to ja widziałam z 4 razy w życiu. W sumie to mam jakiś lęk przed nimi.
Mówisz 1cm, a pozbywasz się 10cm… Jak tu się nie bać?! Natomiast w dzieciństwie
każda z nas chyba popełniła ten błąd: do komunii włosy > , po komunii włosy
<. A pozbycie się tego z głowy, co zapuszczałyśmy od małego było dla nas
pewnym, pierwszym aktem buntu. :D Teraz ubolewam, jak mogłam to zrobić. Ogólnie
to zapuszczam włosy od kiedy pamiętam i ogólnie to zupełnie niepoprawnie,
dlatego też odmawiają mi posłuszeństwa. Podcinanie końcówek ma większy wpływ na
ich kondycję niż nam się wydaje. Z tego powodu pomału zwalczam swój lęk.Z natury mam proste włosy, ale miałam
przedziwny nawyk prostowania ich. Proste włosy prostować. Sama nie wiem o co mi
chodziło. :D Potem nastała mania na kręcenie. A lokówce wystarczyło pół roku
żeby zrobić mi siano na głowie. To też zniszczyło mi je w wielkim stopniu.Postanowiłam ogarnąć siebie w tej dziedzinie i po poszukiwaniach odpowiednich
środków natrafiłam na dwa, które są r-e-w-e-l-a-c-y-j-n-e.
- JANTAR
–odżywka (wcierka) z wyciągiem z bursztynu. Z tego
co słyszałam – nie tylko ja jestem zachwycona tym produktem. Ta wcierka posiada
mnóstwo fanów. Nie bez przyczyny. Stosuję ją już długi czas i zauważam spore
efekty. Jak dotąd długość moich włosów stała w miejscu, z resztą też było
nieciekawie, ale teraz stan ich diametralnie się zmienił.
Stosowanie jest proste – wcierać codziennie w skórę głowy przez 3 tygodnie, po kilku dniach przerwy wznowić kurację. Do tego stosuję szampon z tej samej firmy. Po innych włosy były nie do ogarnięcia; przetłuszczały się, elektryzowały, skóra głowy też była nie taka, jaka być powinna. Dlatego osobiście stwierdzam, że jak dla mnie ten jest najlepszy. Ale według mnie, szampon to akurat sprawa indywidualna, bo każdy ma odrębne i zdecydowanie inne zapotrzebowanie.
- Olejek arganowy. Klasyk wśród odżywek. Stosuję go na końcówki i również jest fenomenalny. Cóż tu dużo mówić… Różnicę czuć zaraz po użyciu. Czuć i widać. Cena średnia, jak na taką niewielką buteleczkę, ale zawsze mogłoby być gorzej. Patrząc na działanie, warto.
Ogólnie rzecz ujmując, nie jestem
jakąś włosomaniaczką, nie ukrywam, że ta kwestia jest mi bardziej daleka niż
bliska. Ale chciałam Wam przedstawić moją małą „historię”. :D I polecić coś, co
naprawdę warte jest polecenia.
Post może zbyt obszerny, ale…
Wybrałam się w pierwszy dzień wiosny z dziewczynami w taki plener. Pogoda
wprost idealna. Wiosna, jak dla mnie, mogłaby trwać wiecznie.
okulary - prezent / kurtka - sh / bluzka - sh / spodnie - sh / buty - no name